czwartek, 21 lutego 2013

New Zealand - pierwsze piwo IPA

Od razu w pierwszy dzień po przylocie do NZ, Daniel (Nowozelandczyk, mąż mojej siostry) i ja zabraliśmy się do kwestii priorytetowych - produkcji piwa :P
Piwami z małych browarów interesuję się już jakiś czas, tym bardziej więc byłem happy na samą myśl o stworzeniu własnego piwa :)

Teraz, po prawie miesiącu od początku fermentacji, zabraliśmy się za testowanie naszego wyrobu.
W zapachu czuć głownie słód, karmel i ten aromatyczny chmiel!
Kolor ciemnozłocisty, delikatnie mętny.
Piana naprawdę wysoka, o bardzo ładnej, drobnej fakturze, która w trakcie redukcji oblepia szkło.
W smaku jest dość wytrawne, lekko owocowe (czuć w smaku cytrusy - prawdopodobnie marakuję z uwagi na pochodzenie chmielu) i mocno goryczkowe, spowodowane dużą ilością jednego z lepszych rodzaji chmielu - Amarillo ,odmiana Galaxy.

Jednym słowem piwo jest naprawdę pyszne, treściwe w smaku, nie za mocne, bijące na głowę koncerniaki.

Tak bardzo jestem zaskoczyny tym smakiem, że po powrocie do PL nie mogę się doczekać aż sam coś uwarzę :)

Na zdjęciach widać streszczoną całość produkcji. Na początek bardzo dokładne umycie i wysterylizowanie wszystkich narzędzi i fermentatora, potem zmielenie i wygotowanie słodu karmelowego i chmielu. Przy czym chmiel był podzielony na dwie równe porcje. Piwerszą gotowaliśmy 20min dla uzyskania goryczki, następna część dosypaliśmy do wrzątku tylko na 3min wyłącznie dla aromatu. Chwilę później dodaliśmy dwa rodzaje ekstraktu słodu - pierwszy uniwersalny zamiast 1kg cukru do fermentacji (%%), drugi mocno aromatyczny, goryczkowy, palony  indyjski IPA. Na koniec kilo lodu żeby wyprowadzić temperaturę idealną dla drożdży około 24 stopni.
Po około tygodniu leżakowania przelaliśmy sfermentowane "prawie" piwko do butelek z dodatkiem połowy łyżeczki cukru do refermentacji dla zagazowania trunku.
Cheers!











czwartek, 14 lutego 2013

New Zealand - Ruakaka, Russell, Bay of Islands, Auckland

Przez ostanie dwa tygodnie praktycznie cały czas zwiedzaliśmy różne miejsca na północnej wyspie, w tym najpiękniejsze miasteczko w jakim kiedykolwiek byłem - Russell. Udało mi się też uwiecznić drogę mleczną w kolejnym malowniczym miejscu - Ruakaka.
Powoli się "zakopuję" w tych zdjęciach ale coś mi się udało już przegrzebać :)
Enjoy!













większe zdjęcie : http://www.fabianblaszczyk.pl/x/nza1.jpg

namalowane przez mieszkankę NZ :)

niedziela, 3 lutego 2013

członkostwo w szeregach ZPFS


Miło mi oznajmić, że od kilku dni jestem nowym członkiem w szeregach ZPFS.
Zrzeszenie skupia wyselekcjonowanych fotografów ślubnych w Polsce pod kątem jakości usług.
Nie pozostaje więc nic innego, jak dalej szlifować warsztat i poszerzać folio :)

piątek, 1 lutego 2013

New Zealand, welcome to

No i w końcu! Po 35 godzinach lotu wraz z przesiadkami (Wwa- Monachium- Dubai- Melbourne- Auckland).. Jesteśmy! :) 
Największe pierwsze wrażenie na mnie na miejscu zrobiła zieleń. Nie tylko jej kolor ale także ta bujna roślinność. Dodatkowo oczywiście klimat. Wyjeżdżając z Warszawy było -10 stopni i sporo śniegu, a tu "chwilę" później +26 stopni i pełne słońce 8) Do dzisiaj tj. tydzień od przylotu, każdy dzień tak samo słoneczny. Do tego non-stop przyjemny chłodny wiatr, bo w końcu jesteśmy na wyspie.

Na koniec kilka ciekawostek: 
- Nowa Zelandia jako pierwsza na świecie wita każdy nowy dzień
- czas jest przesunięty dokładnie o 12 godz. w stosunku do Polski
- woda z kranu jest wszędzie świeża i zdatna do picia
- w Auckland (gdzie mieszkamy) żyje 1/3 całej populacji NZ.
  Jest też miastem wieloetnicznym, a co trzeci mieszkaniec tego miasta uważa angielski za swój drugi język. 
- do Nowej Zelandii należy absolutny rekord w ilości owiec: 47.390.000 owiec, czyli 12,6 owcy na osobę!
- panuje tu ruch lewostronny 
- ratownicy na plażach to ochotnicy, nikt im nie płaci za to co robią.

Poniżej kilka zdjęć. Pierwsze - dyptyk z samolotu (po lewej gdzieś koło Turcji, po prawej Melbourne), kolejne - kadry z pierwszego wypadu nad morze Tasmańskie, plaża Bethells Beach. 









A tu domek w którym pomieszkujemy :)
PS. Zdjęcia w klimacie lightpaintingu. Czas naświetlania jakieś 3 minuty. Domek w całości właśnoręcznie "namalowany" latarką :)