Największe pierwsze wrażenie na mnie na miejscu zrobiła zieleń. Nie tylko jej kolor ale także ta bujna roślinność. Dodatkowo oczywiście klimat. Wyjeżdżając z Warszawy było -10 stopni i sporo śniegu, a tu "chwilę" później +26 stopni i pełne słońce 8) Do dzisiaj tj. tydzień od przylotu, każdy dzień tak samo słoneczny. Do tego non-stop przyjemny chłodny wiatr, bo w końcu jesteśmy na wyspie.
Na koniec kilka ciekawostek:
- Nowa Zelandia jako pierwsza na świecie wita każdy nowy dzień
- czas jest przesunięty dokładnie o 12 godz. w stosunku do Polski
- woda z kranu jest wszędzie świeża i zdatna do picia
- w Auckland (gdzie mieszkamy) żyje 1/3 całej populacji NZ.
Jest też miastem wieloetnicznym, a co trzeci mieszkaniec tego miasta uważa angielski za swój drugi język.
- do Nowej Zelandii należy absolutny rekord w ilości owiec: 47.390.000 owiec, czyli 12,6 owcy na osobę!
- panuje tu ruch lewostronny
- ratownicy na plażach to ochotnicy, nikt im nie płaci za to co robią.
Poniżej kilka zdjęć. Pierwsze - dyptyk z samolotu (po lewej gdzieś koło Turcji, po prawej Melbourne), kolejne - kadry z pierwszego wypadu nad morze Tasmańskie, plaża Bethells Beach.
A tu domek w którym pomieszkujemy :)
PS. Zdjęcia w klimacie lightpaintingu. Czas naświetlania jakieś 3 minuty. Domek w całości właśnoręcznie "namalowany" latarką :)
AAAAAAAAA MASAKRAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!!
OdpowiedzUsuńMusze powiedzieć ze super foty !!, mam nadzieje ze będzie więcej, miłego spędzania wolnego czasu :D
Selu
Zajebiste foty
OdpowiedzUsuńPrzeeee-cudne miejsce i zdjęcia!
OdpowiedzUsuńmb
Cudnie, odpoczywajcie ile się da, pozdrawiam mocno G.L.
OdpowiedzUsuń